Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Na ilu nogach stoi Twój dom?

Na ilu nogach stoi Twój dom?

Podstawą każdego domu są fundamenty: i te fizyczne, i te niematerialne. O ile o te fizycznie dbamy naturalnie, czyli sprawdzamy czy stoją, czy nic się z nimi nie dzieje, robimy remonty, o tyle z tymi niematerialnymi bywa różnie. Całość można sprowadzić do dwóch nóg, na których trzyma się nasz dom, zależnie od podziału. Jak to się ma do domu i dlaczego o tym piszę?

Dlaczego mówię o nogach?

Aby dom przetrwał, trzeba mieć pieniądze. Wyobraź sobie dom, w którym ktoś mieszka. Regularnie jest sprzątany, myty, rzeczy są naprawiane na bieżąco, tętni życiem. Jednocześnie gdyby zabrakło pieniędzy, nie byłoby za co go sprzątać czy za co w nim mieszkać.

Z kolei jeśli zarabiamy, to część z tych pieniędzy inwestujemy w dom: w remont, w ulepszenie, w podatek od nieruchomości, w opłaty. A dom nam za to dziękuje i zwraca będąc bezpiecznym azylem. Jednak wystarczy że zabraknie tych zarobków, a wszystko może popaść w ruinę… Z drugiej strony – aby zarabiać, trzeba być zdrowym, w pełni sił. Czasy “czy się stoi, czy się leży, dwa tysiące się należy” minęły bezpowrotnie. Zatem czytaj dalej, a przedstawię Ci dwa sposoby na policzenie swoich nóg 🙂

Sposób pierwszy

Noga pierwsza: zarobki

Do zarobków zaliczamy wszystko, co jest naszym przychodem, co daje nam pieniądze. Jest to wynagrodzenie każdego członka rodziny, wszelkie renty czy emerytury, przychody z dodatkowej pracy, z wynajmu innej nieruchomości. Generalnie jest to noga, na której stoi każdy dom. Jednak by była ona stabilna, dobrze zadbać też o drugą nogę.

Noga druga: inwestycje

Drugą nogę nazwałam inwestycje, choć nie jest to najlepsze ujęcie. Chodzi tu o zabezpieczenie na wypadek utraty nogi pierwszej, czyli na wypadek utraty dochodu. Dlaczego to jest takie ważne?

Wyobraź sobie, że łamiesz nogę. Jesteś unieruchomiony na 4 tygodnie, a co dopiero potem, gdy trzeba będzie się rozruszać i rehabilitować? Można uznać, że nawet za pół roku z ledwością dotrzesz do biura na drugim końcu miasta. A póki tam nie dotrzesz, póty żadnej wypłaty ani premii możesz nie dostać, a wydatków będzie cała masa. Na pewno ortezy, kule, leki, lekarze, fizjoterapeuci – cała masa wydatków. Już rozumiesz, o co mi chodzi?

Jedni inwestują na giełdzie, inni odkładają na lokatach czy kontach oszczędnościowych, ale w chwili potrzeby nie zawsze da się łatwo je spieniężyć. Poduszkę finansową warto trzymać po prostu w banku, ale czasem i ona nie wystarczy. Dobrym rozwiązaniem będzie ubezpieczenie na życie, które zapewni pomoc finansową nie tylko po naszej śmierci (bo z niej przecież nie skorzystamy), a również w razie choroby czy wypadku. Przodują w tym ubezpieczenia na wypadek nowotworu, nie tylko pokrywające koszty leczenia, ale też wypłacające pieniądze na spokojne życie. W ślad za nimi mamy ubezpieczenia indywidualne ze środkami w razie zachorowania na chorobę wymienioną w warunkach umowy. Następnie są popularne grupówki, czyli polisy w zakładach pracy oraz grupy otwarte dostępne u każdego agenta. W nich także znajdziemy pomoc w razie wypadku czy choroby, jednak będą to o wiele niższe kwoty niż przy ubezpieczeniach indywidualnych.

Sposób drugi

Noga pierwsza: życie

Podstawą każdego zarobku jest człowiek. Nie ma tutaj znaczenia, czy przynosisz z pracy wynagrodzenie, czy inwestujesz np. na giełdzie, a może dostajesz emeryturę – to wszystko się dzieje, bo żyjesz, pracujesz, działasz. W wielu domach jest tak, że zarabiają wszyscy dorośli domownicy, w innych zarabia tylko jeden z nich. Co oczywiste – im więcej osób zarabia, tym mniejsze ryzyko problemów finansowych, gdy jednej osoby zabraknie. Co się jednak stanie z przykładowym domem, w którym zarabia tylko ojciec, a żona zajmuje się w domu trójką dzieci? Jak wiele osób o tym myśli?

Ta noga jest tym chwiejniejsza, im więcej spoczywa na jednej osobie. Choć nie powinnam podawać od razu rozwiązania, to ciśnie mi się na usta – tym ważniejsze jest w tym momencie zadbanie o ubezpieczenie na życie.

Nikt z nas nie jest nieśmiertelny. Naprawdę coraz więcej osób poniżej 50. roku życia choruje, umiera. Statystyki w Polsce mówią, że co dziesiąty zawał serca dotyczy osoby poniżej 45. roku życia – a to aktualnie połowa życia w wielu przypadkach.

Noga druga: zdrowie

Z drugiej strony mamy zdrowie. Coraz częściej dotykają nas choroby, które uniemożliwiają pracę zarobkową. Zaliczamy do nich nie tylko nowotwory (choć i te dotykają co dziesiątą osobę), ale także niedowłady kończyn, cukrzycę, czy zwykłe złamanie. To ostatnie potrafi nas unieruchomić nawet na kilka miesięcy, podczas których możemy otrzymywać obniżone wynagrodzenie lub nie dostawać go wcale (jeśli byliśmy na umowie terminowej czy pracowali na czarno). Ale nawet nie to jest najgorsze, prawda? Choroba chorobie nierówna, jednak już chyba każda pogrąża budżet domowy – a to wydatki na prywatne leczenie, a to rehabilitacja, a to lekarstwa… istna studnia bez dna! A przy tym wszystkim pozostają koszty stałe: podatki, opłaty, kredyty, jedzenie, ubrania…

W tej sytuacji często pojawiają się zbiórki na leczenie, osoby pracują na 2 etaty, by zarobić, na czym cierpią relacje w rodzinie. A to również jest rzecz, o którą można zadbać wcześniej, gdy jeszcze jest się zdrowym.

To ile ja mam tych nóg?

Jak widzisz – sposoby na obliczanie liczby nóg danego domu są dwa. Weź je pod uwagę, policz, na ilu nogach stoi Twój dom w każdym przypadku i zastanów się, jak możesz te nogi wzmocnić, by dom nie runął.

Zachęcam, aby zadbać o takie ubezpieczenie, które uwzględni Twoją sytuację życiową i zadba o Twoje nogi. Aby to zrobić, niezbędna jest rozmowa, dlatego już teraz zapraszam Cię do umówienia się na bezpłatną 30-minutową konsultację, na której poznam Twoją sytuację życiową i dobiorę coś pod te potrzeby. Możesz to zrobić klikając tutaj.

Mózg paruje? Podsumujmy zatem 🙂

  1. Aby dom był trwały, potrzebuje dopływu gotówki.
  2. Najczęściej dbamy o dopływ gotówki z wynagrodzeń.
  3. Zarabiać może tylko człowiek, dlatego warto zabezpieczyć swoją rodzinę na wypadek własnej śmierci.
  4. Aby móc zarabiać, trzeba być jeszcze zdrowym, stąd o różnych sytuacjach warto myśleć, nim się one wydarzą.
  5. Warto przygotować się na momenty trudniejsze, gdy nie będziemy otrzymywać wynagrodzenia, albo będzie ono niższe niż dotychczas. Dlatego przemyśl kwestię ubezpieczenia na życie, a najlepiej odezwij się do mnie, by porozmawiać o Twojej sytuacji.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *