Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Sławek złamał rękę i kupił sobie telefon

Sławek złamał rękę i kupił sobie telefon

Twoje dziecko często ma złamaną kość? A może gra w jakiś sport, który mu to “ułatwia”? Poznaj historię Sławka, który grając w piłkę nożną tak sobie połamał rękę, że nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś stanie na bramce. A w zamian za to złamanie… kupił sobie nowy telefon. Dziwne? Oto magia ubezpieczeń. 😉 Zobacz, jak to wygląda w jego sytuacji, a jakby to było, gdyby nie miał ubezpieczenia.

Co się stało?

Był czerwiec, ostatni trening w tym sezonie. Sławek jako ósmoklasista po raz ostatni ruszył na znane boisko, by zagrać ze swoją obecną drużyną. Od września będzie trenował w innej, częściowo z kolegami, a częściowo z nowym składem. Myślami już był na wakacjach, zresztą świadectwo odebrał kilka dni temu – został tylko ten trening. Choć to zawsze był dobry czas, kupa śmiechu, to tym razem było inaczej. Jako jeden z trzech bramkarzy drużyny tym razem on stał na bramce. Pech chciał, że podczas obrony piłka tak trafiła w jego rękę, że… wygięła ją do tyłu w stronę nadgarstka, łamiąc sporo kości. Ach, co to był za ból!

Oczywiście Sławek trafił do szpitala, z SORu przewieźli go na oddział ortopedyczny, by te kości odpowiednio poskładać, sprawdzić, co się tam podziało. Sławek spędził w szpitalu kilka ładnych dni, dostał zalecenia i wypisano go do domu… w gipsie. Po miesiącu gips zdjęto, sprawdzono wszystko ponownie, a następnie dostał ćwiczenia, by tę rękę rozruszać. To o tyle ważne, że oberwała prawa ręka, czyli ta, którą notuje w zeszycie na lekcjach. Dziś jest już na tyle sprawna, że coś przeniesie, pomiesza obiad, ale w piłkę zagrać nie może.

Skąd ten nowy telefon?

Dzisiejszy tytuł mógł Cię zaszokować – co ma wspólnego złamana ręka z nowym telefonem?

Tata Sławka ma ubezpieczenie grupowe w pracy. Wiedział, że dzieci są tam ujęte, dlatego spróbował swoich szans. Zgłosił szkodę syna i dostał 1400 zł. Jak to jest możliwe?

W jego ubezpieczeniu było świadczenie za leczenie szpitalne dziecka, gdzie dzienna stawka wynosiła 200 zł. Sławek przeleżał w szpitalu 7 dni, dlatego jego tata dostał 1400 zł. Czy to wszystko?

Niekoniecznie. Jeszcze Sławek otrzyma wypłatę za konkretny procent uszczerbku na zdrowiu ze swojego ubezpieczenia, które miał w szkole – ale ta sprawa jest jeszcze w toku.

Co by było, gdyby nie miał ubezpieczenia?

Tak właściwie to nic by się nie stało, gdyby nie było tego ubezpieczenia. Opieka zdrowotna została zapewniona w ramach NFZ (czekają go jeszcze wizyty u fizjoterapeuty – potencjalny koszt), a ręka wraca do sprawności. Jednak mieć nowy telefon a nie mieć… to jest jakiś bonus. Równie dobrze te 1400 zł mogło być wydane na wyprawkę do nowej szkoły, ubrania, wyjazd na weekend, itd. Pomysłów na pewno masz sporo.

Moim zadaniem tutaj jest pokazać, że takie ubezpieczenie daje nam zastrzyk gotówki w takich sytuacjach. A czasem daje poczucie, że “się zwraca” to, co się zapłaciło ubezpieczycielowi.

Z ubezpieczeniami na życie i zdrowie jest tak, że nie jesteśmy w stanie sprawdzić, na co została wydana wypłacona kwota. Ona ma na celu uspokojenie naszej psychiki, zrekompensowanie poniesionej szkody, tego unieruchomienia. Jesteśmy tylko ludźmi, a nie robotami – robota dałoby się naprawić, z naszym ciałem już jest różnie. Dlatego śmiało możemy otrzymać wypłatę z kilku ubezpieczeń na życie, a nie tylko z jednego z nich. Podstawą każdorazowo są dokumenty, takie jak wypis ze szpitala, dokumentacja z wizyt u lekarzy, itp.

Podsumowanie

Takich historii jak dzisiejsza usłyszałam wiele, a jeszcze więcej do mnie nie dotarło, bo klienci się nie pochwalili. Za to wiem, że nawet mając zwykłe NNW szkolne dla swojego dziecka, jesteś w stanie uzyskać kwotę, która pozwoli na pokrycie kosztów leków, wizyty u fizjoterapeuty. Tak rzadko o tym myślimy, patrząc na jednorazowy koszt ubezpieczenia, a tak często późniejsze koszty nas przerastają. Wybierz mądrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *